czwartek, 25 lipca 2013

Moja walka ze zbędnymi kilogramami, czyli historia jakich wiele, ale z happy endem

Mój rozmówca poświęcił mi chwilę, ze swojego cennego pracowego czasu. Udało mi się go namówić, żeby opowiedział o swojej walce ze zbędnymi kilogramami. Dla niego pilnowanie odpowiedniej wagi, to nie tylko kwestia zdrowia, ale nawet życia. Z jego opowieści wynika, że nie było to ani łatwe, ani przyjemne. Łatwo jest przytyć, trudniej zrzucić. Po przykładzie tego młodego człowieka, widać, że nie tylko kobiety stosują różne diety. Również Panowie, jak zmusi ich do tego życie, testują na sobie różne metody odchudzające.

Robert 27 lat - 176 cm wzrostu, przed rozpoczęciem diety waga 95 kg, po diecie 75 kg, teraz ok 82 kg BMI na dziś 26,2 - niestety jest nadwaga.     
                              fot. quinn.anya/CC/Flickr.com
Moja przygoda z dietą zaczęła się od objawów takich jak: zmęczenie, niewyspanie i chrapanie w nocy. Szukałem  przyczyny, bo było to uciążliwe dla mnie i dla moich bliskich. Okazało się że za tym wszystkim stoi, prócz klasycznej nadwagi co było oczywiste, jeszcze nadciśnienie tętnicze (trochę na własne życzenie, trochę dziedziczne). Zrobiłem więc wszystkie potrzebne w tym kierunku badania i obawy się potwierdziły. Lekarz w szpitalu powiedział, że jestem młodą osoba, ale niestety trzeba będzie brać leki. Jest też wielce prawdopodobne, że będę musiał brać je do końca życia. Mając przed oczami osoby z mojej rodziny, które biorą leki garściami i to jak się po nich czują, nie byłem bardzo zadowolony z takich wiadomości. Powiedziałem, że ja nie chcę brać żadnych leków, zapytałem czy jest jakiś inny sposób, przecież ciągle np. mówi się o dietach. Może to wystarczy? Lekarz raczej bez przekonania powiedział, że teoretycznie wystarczy, ale ludzie zazwyczaj nie pilnują diet i szybko z nich rezygnują. Ja postanowiłem, że do tego nie dopuszczę, Tu właśnie się zaczyna moja przygoda ze zrzuceniem 20 kg i obniżeniem ciśnienia z 95 na 160 do 75 na 125.  Powiem tylko tyle udało się po 10 mc, ale nie było łatwo. Koszty jakie poniosłem to nie tylko pieniądze i czas,ale również ucierpiało trochę życie towarzyskie, bo wymagało to stanowczego odmawiania picia z kumplami albo pójścia na imprezę grillową  z piwem i tłustą karkówką. Później okazało się, że piwo jest moim wrogiem nr jeden !!!.  Zabierając się za siebie, pierwsze co zrobiłem to mały rekonesans wśród znajomy, kto i jak się odchudzał. Oczywiście największą wiedzę miały kobiety. Z kilku źródeł dostałem pewną informację, że trzeba iść do dietetyka. No trzeba iść tylko do jakiego ? I tu dostałem drogą pantoflowa namiary na pewną panią, która pracował ze sportowcami z kadry olimpijskiej. Zapisałem się. Pierwsza wizyta, to były różnego rodzaju pomiary: wagi, odwodu ciała, tkanki tłuszczowej, ciśnienia, wzrostu i lista badań. Oprócz tego wskazówki dla mojej diety na najbliższy czas. To było nawet proste, bo bazowało na indeksie glikemicznym. Mogłem jeść mięso smażone, co było dla mniej najważniejsze, oczywiście bez panierki, ale to mi nie przeszkadzało. Dieta nie była ułożona dzień po dniu, co powodowało, że mogłem sam wymyślać i przygotowywać swoje posiłki. Uwielbiam gotować, a to dało mi wolną rękę w kuchni. Jednak był jeden warunek. Musiałem przestrzegać pewnych zasad. Jeść regularnie 5 posiłków dziennie, a to nie było takie łatwe. Pomijając regularność to musiałem jeść wtedy kiedy nie byłem głody, a nawet wtedy jak byłem najedzony. Nie tak sobie wyobrażałem dietę, ja raczej myślałem o czym klasycznym w stylu MŻ (mniej żreć). Kolejna zasada to ostatni posiłek na 3h przed snem i nie podjadanie pomiędzy posiłkami.. Musiałem również unikać rozgotowanych warzyw oraz warzyw z bardzo wysokim IG takich jak kukurydza czy buraki.. Miałem jeść tylko chude sery i wędliny z jednego kawałka mięsa jak najmniej przetworzonego. Za to ryby mogłem jeść do woli. Naturalnie nie można było jeść słodyczy i wszystko co kupowałem miało zawierać jak najmniejszą ilość cukru. Cukier był czymś na co musiałem bardzo zwracać uwagę. Mogłem nie zwracam uwagi na ilość kalorii, natomiast musiałem pilnować ilości cukru w 100g produktu. Do mojej kuchni zawitała oliwa z oliwek i zioła, zamiast przypraw z solą, nie wspominając już o vegecie, której nie mogłem używać. Tymi zasadami i z indeksem glikemicznym w ręku mogłem przygotowywać sobie 3 duże posiłki 2 małe przekąski. 
fot.  David Holt London/Flickr.com
W pierwszy etapie diety nie mogłem też jeść makaronu, ryżu, kasz, pieczywa i owoców. Później mogłem do tego wrócić, ale tylko w odpowiednich ilościach. I tak po 2 miesiącach ciśnienie mi spadło do książkowej normy. Czułem się wspaniale, byłem wyspany, miałem energię i już nie chrapałem. Po 10 mc było mnie 20 kg mniej. Oczywiście prócz diety pomogło zwiększenie aktywności fizycznej, siłownia, basen, seks i wchodzenie po schodach zamiast wjeżdżania windą, częste spacery z psem. Po trzech latach, przytyłem 6 kg przez zmianę pracy na bardziej siedzącą, ale w bilansie i tak jestem 14 kg na plusie, a raczej na minusie . Od tego roku znów biorę się za siebie i wrócę do formy.

Trzymamy zatem kciuki  za sukces w zrzucaniu tych dodatkowych, niepotrzebnych 6 kilogramów. A może uda się zrzucić jeszcze więcej? Lato w pełni, więc jest na to jak najlepszy czas. Proponujemy kontynuować dietę + włączyć jakieś ćwiczenia, żeby np po siedzącej pracy, pójść pobiegać, skorzystać z sauny, skoczyć na piłkę z kolegami, odnawiając tym samym życie towarzyskie, czy przekopać ogródek, co też jest dobrym ćwiczeniem.

Robert, trzymamy za Ciebie kciuki!:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz