czwartek, 18 lipca 2013

Mamo kup mi cokolwiek, ale mi kup…

Ile razy to zadanie wypowiadało nasze dziecko. Moja 3,5 roczna córeczka Jagódka już  potrafi upominać się o swoje. Na razie jest to zazwyczaj jakaś kajzerka schrupana w supermarkecie, ale to nie rokuje dobrze na późniejsze zakupy http://strefamamy.pl/wychowanie/dziecko-na-zakupach/

           
fot. Donagh2/CC/Flickr.com                                                                   Fot. Bojan Sokolović (FFFF !)/CC BY 2.0/Flickr

Synek mojej koleżanki (3,5 roku) wpadając, a nie wchodząc do sklepu od razu biegnie do działu z zabawkami i wynosi stamtąd największe pudło taszcząc je do kasy. Nie pomagają prośby, tłumaczenia, że mamusi nie stać na zakup. W końcu z krzyczącym i płaczącym dzieckiem na rękach wychodzą ze sklepu, oczywiście bez zrobienia jakichkolwiek potrzebnych do domu zakupów.

Dzieci mojej  siostry ciotecznej (3 i 5 lat) po prostu nie są zabierane do sklepu. Zazwyczaj jedzie jedno z rodziców i robi zakupy, a drugie w tym czasie zostaje z dziećmi w domu. Korzystają też z placyków zabaw, znajdujących się w dużych Centrach Handlowych takich jak np. Ikea czy Galeria Mokotów, gdzie można zostawić dzieci na czas zakupów.

Nie od dziś wiadomo, że dziecko z którym wchodzimy do dużego sklepu od razy wkłada wszystko do koszyka i oczekuje, że to kupimy.
Ile razy byliśmy świadkiem, gdy dziecko, któremu rodzic odmówił zakupu jakiejś rzeczy, rzucało się w histerii na ziemię, krzyczało, płakało i nie dawało się uspokoić.

I na nic porady Super Niani http://www.tvn.pl/program/48/view, żeby zastosować „karnego jeżyka”, bo w sklepie to raczej niemożliwe. Nic też po staniu i przyglądaniu się wijącemu się na podłodze dziecku.
Biorąc pod uwagę ilość zabawek będących na rynku możemy być pewni, że takich ataków histerii u naszego dziecka może być więcej i mogą występować częściej.  

          
                                                                            Fot. repcoh/CC BY 2.0/Flickr
Nasze babcie, dziadkowie, rodzice bawili się balonami zrobionymi z nadmuchanych pęcherzy ubitych świń, kapslami, kamykami znalezionymi na polu zboża czy pistoletami wystruganymi z drewna. I były to dobre czasy. Potem powstały Pewexy i nagle każda dziewczynka musiała mieć po 6 lalek Barbi, Kena, kucyki, komplet Teletubisi itp. którymi później przechwalała się wśród koleżanek, a każdy chłopiec po kilkanaście kompletów klocków LEGO, matchbox tzw. resoraki, łodzie podwodne i samoloty zdalnie sterowane. Z czasem wybór był jeszcze większy. Teraz już każde dziecko ma w domu pełno różnych zabawek, z których większością się nie bawi http://www.naszedzieci.pl/ Dylematem jest kupienie czegokolwiek na ważne okazje typu urodziny, chrzciny, Komunie bo okazuje się ze dziecko wszystko już ma no może oprócz „skóry, fury i komóry” choć i to za pewne z czasem mu kupimy.

Stosujemy różne sposoby m.in. chowamy część zabawek, tylko po to by po jakimś czasie je wyjąć jako coś nowego. Ze starszymi dziećmi można ustalić, że zabawki, którymi się już nie bawi, spakujemy wspólnie i zaniesiemy do jakiegoś Domu Dziecka lub wrzucimy do kontenera PCK. Niestety my jako rodzice, chcąc mieć spokojną głowę, ulegamy zachciankom młodszych od nas, przeważnie o jakieś 20 lat, pociech.
Co w takiej sytuacji należałoby zrobić. Przede wszystkim zachowajmy spokój. Wystarczy, że mały człowiek już jest zdenerwowany, a nasze nerwy nic to nie pomogą, a jeszcze zaostrzą konflikt. Starszemu dziecku z którym wybieramy się na zakupy zawsze warto wytłumaczyć, że idziemy na małe zakupy i nie mamy w planie kupowania mu jakiejkolwiek zabawki. Możemy też dla „spokojności własnego sumienia” wyznaczyć warunek, że kupimy mu tylko jakiś drobiazg np. jajko z niespodzianką, bański mydlane lub pistolet na wodę.

Dobrze też przed wyjściem na zakupy sporządzić razem z dzieckiem listę zakupów na której może być właśnie taki drobiazg. Włączmy też dziecko w robienie z nami zakupów. Poprosimy o to żeby pomógł nam pakować zakupy do koszyka np. makaron, ryż, masło, chleb itp. Starajmy się nie wymagać od dziecka przynoszenia ciężkich rzeczy.

Jeżeli jesteśmy w jakimś nowym markecie i dziecko nie wie w którym miejscu znajduje się dział z zabawkami to my jako dorośli starajmy się sprytnie go ominąć. Tak samo możemy postępować z młodszymi dziećmi, które zadowolą się zapewne małą bułeczką. Młodszemu dziecku możemy też zabrać do sklepu jego ulubioną zabawkę.
Warto też oswajać malucha już od najmłodszych lat ze sklepem, a później, gdy będzie umieć liczyć stopniowo wprowadzać go w rozumienie wartości pieniądza, kwestie związane z domowym budżetem, oszczędzaniem itp.
Każdy rodzic może zatem znaleźć sposób na swoje dziecko, które jest chętne do kupowania, ale już nie do płacenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz