Napisałam ostatnio taki artykuł dla Foch.pl Nie wygrałam na Fochu, więc zamieszczam ten artykuł na blogu:) Przyjemnej lekturki:)
Pytacie dlaczego lis ma focha? Wy
też byście go mieli gdybyście byli lisem. Bo co ten biedny lisek ma z życia? W
każdej bajce przedstawiany jest jako chytrusek. Ale przecież on wcale nie chce
być tak postrzegany. Wolałby tak jak sowa, być mądrą głową, albo jak pies leżeć
obok nas na poduszce drapany za uszkiem. Niestety tak nie jest. W bajkach dla
dzieci to on, zaraz po wilku, jest największym kombinatorem, podjudzaczem,
spryciarzem, prawdziwym szczwanym liskiem. W końcu to prawdziwy rudzielec, a
nie od dziś wiadomo, że rude to wredne. A do tego ma jeszcze słaby wzrok i żyje
max. 15 lat
Wygląd lisa zachwyca niejednego. Jego piękne futro
przyprawia o szybsze bicie serca niejedną nowobogacką białogłowę. Bo jakże
dostojnie i elegancko wygląda się w mięciutkim futerku z lisa za bagatela dwa
tysiące złotych. Gdyby ten lisek, jeden z drugim, wiedziały przed śmiercią ile
warte jest ich futro, na pewno umierały by z uśmiechem na pyszczkach! Bo ich
cierpienia i brutalna śmierć pozwalają przecież na luksus noszenia na sobie ich
futer. I na nic się zdają prośby i błagania Stowarzyszeń Ochrony Zwierząt, żeby
lisów i innych zwierząt futerkowych nie zabijać. Na uszycie średniej długości
futra potrzeba od 10 do 20 lisów. A przecież nikt się nie zastanawia, może
dlatego, że tego nie widział, jak te zwierzęta giną w sidłach, potrzaskach,
ogłuszane pałkami, zabijane ze strzelby, rażone prądem w odbyt. Ale kogo
obchodzi śmierć świnki? Liczy się tylko soczysta szynka na śniadanie.
Znane są również historie o liskach zakradających się w
nocy do zabudowań gospodarczych, gdzie zarzynają kurę lub tłuściutką gąskę.
Wiedzmy jedno. To nie jest jego foch, złośliwość, ani żadna zła wola. On po
prostu jest głodny, a przeważnie to ona, ta która musi wykarmić gromadkę
kwilących w norze szczeniąt. I tu znowu lis ma powód do focha. By my odbieramy
to jako mord na niewinnym drobiu, a on/ona jako sposób na przeżycie.
Foch liska może wynikać też z faktu, iż jego mocz zawiera
groźne dla życia, przede wszystkim ludzkiego, jaja tasiemca. Możemy zarazić się
nimi podczas niedzielnego spaceru po lesie i zagryzaniem np. jagód prosto z
krzaka. Zdarza się, że z takich jaj, uczepionych gdzieś w naszych organizmach,
wykluwają się tasiemce, które niszczą nasz organizm od środka. I w najgorszym
wypadku tasiemiec bąblowiec może doprowadzić do naszej śmierci.
Gdyby liski mogły mówić, opowiedziały by nam o sobie w
bajce:
Był raz sobie lis
cwaniaczek,
ogon pyszny i kubraczek.
Chwalił się przed każdą kurką
piękną swoją lisią skórką.
- Wszystko u mnie piękne takie,
jam wszak lisem, a nie ptakiem,
w moim domu wprost luksusy,
niech no która sprawdzi, ruszy.
Miejsca zawsze pod dostatkiem,
lubię życie lekkie, gładkie.
Pogdakały więc kokoszki
- Trzeba ubrać chustkę w groszki,
zobaczymy to mieszkanie,
odwiedziny mając w planie.
Która poszła, to nie wraca
- Chyba lepiej żyć w pałacach,
narzekały inne kury,
a nie brudzić wciąż pazury!
Raptem, nie ma pana lisa,
lecz gospodarz sobie przysiadł
na podwórku, co się zowie,
w lisiej czapie na swej głowie.
Na złodzieja przyszła rada,
on je zwodził, potem zjadał.
Jeszcze morał tu odznaczę,
nie pomyślisz, to popłaczesz.
Nie dziwcie się zatem, że lis ma focha. Też bym go miała, gdybym była
postrzegana jako ruda przechera, straszono by mną dzieci, moje futro nosiły by
jakieś wytworne damulki, a mój mocz traktowany byłby jako trucizna. Na
szczęście są też tacy, którzy nie dostrzegają w nim sfochowanego zwierzaka i
przyjmują zaproszenie do Jego programu...
ogon pyszny i kubraczek.
Chwalił się przed każdą kurką
piękną swoją lisią skórką.
- Wszystko u mnie piękne takie,
jam wszak lisem, a nie ptakiem,
w moim domu wprost luksusy,
niech no która sprawdzi, ruszy.
Miejsca zawsze pod dostatkiem,
lubię życie lekkie, gładkie.
Pogdakały więc kokoszki
- Trzeba ubrać chustkę w groszki,
zobaczymy to mieszkanie,
odwiedziny mając w planie.
Która poszła, to nie wraca
- Chyba lepiej żyć w pałacach,
narzekały inne kury,
a nie brudzić wciąż pazury!
Raptem, nie ma pana lisa,
lecz gospodarz sobie przysiadł
na podwórku, co się zowie,
w lisiej czapie na swej głowie.
Na złodzieja przyszła rada,
on je zwodził, potem zjadał.
Jeszcze morał tu odznaczę,
nie pomyślisz, to popłaczesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz